Pomidory w przecierze są alternatywą dla pomidorów z puszki, które możemy kupić w sklepie. Możecie więc powiedzieć po co robić samemu skoro można kupić gotowe? Oczywiście możecie kupić w puszce. Jednak jeśli sami zrobicie to macie pewność co jecie, jeśli kupicie pomidory w szczycie sezonu to domowe pomidory w przecierze będą zdecydowanie tańsze i to chyba najprostsze i najszybsze przetwory jakie do tej pory robiłam (no może jeszcze paprykę konserwową robi się równie szybko). Ja dodatkowo staram się unikać żywności puszkowanej.
Do pomidorów w przecierze możecie dodać jeszcze ulubione zioła (zwłaszcza bazylię czy oregano), sól czy inne przyprawy. Dla mnie jednak najlepsze są same pomidory, gdyż są najbardziej uniwersalne. Podczas przyrządzania konkretnego posiłku będę miała jeszcze okazję je doprawić. Pomidory w przecierze używam zimą między innymi do przygotowania zupy pomidorowej, sosu do pizzy czy wegetariańskiej moussaki. Są również podstawą sosów pomidorowych do makaronu. Jeśli użyjecie całych pomidorków cherry będą też pięknie wyglądać w daniu.

Pomidory w przecierze
Składniki:
pomidory
Wszystkie pomidory myjemy, sparzamy i obieramy ze skórki.
Połowę pomidorów (tej gorszej jakości od pozostałych) kroimy na dość małe kawałki i wkładamy do garnka. Pomidory rozgotowujemy na małym ogniu. Mieszamy od czasu do czasu drewnianą łyżką. Jeśli pomidory były bardzo wodniste, możemy nadmiar płynu odparować dłużej gotując. Jednak nie jest to konieczne, zależy od naszych upodobań. Jeśli nie chcemy pestek w przecierze przecieramy rozgotowane pomidory przez sitko. Ja tego nie robię – pestki mi nie przeszkadzają, więc dla mnie byłoby to marnowanie czasu i energii.
Pozostałe pomidory kroimy w ćwiartki. Wkładamy dość ciasno do wyparzonych słoików i zalewamy gorącym przecierem.
Słoiki zakręcamy i pasteryzujemy. Słoik półlitrowy pasteryzujemy 0,3 godziny, innej wielkości proporcjonalnie dłużej albo krócej.
Słoiki wyjmujemy z wody i dokręcamy w razie potrzeby. Stawiamy do góry dnem i przykrywamy kocem albo grubym, niepotrzebnym ręcznikiem. Pozostawiamy do ostygnięcia.