Muszę niestety przyznać, iż nie często celebruję śniadania. Jestem raczej nocnym markiem i rano ciężko wyciągnąć mnie z łóżka. Jak już wreszcie wstanę śniadanie jem zwykle na stojąco, podgryzam naprędce co mi w ręce wpadnie między zakładaniem bluzki a robieniem kawy. Wiem, może to nie jest odpowiedni sposób spożywania posiłku, ale i tak jestem z siebie dumna, gdyż przez wiele lat w ogóle nie jadłam śniadań i nie potrafiłam się do nich zmusić.
Bułki z miodem, na które znajdziecie niżej przepis, przypomniały mi natomiast weekendowe śniadania z dzieciństwa, gdy z samego rana ojciec szedł do sklepu po świeże bułeczki. Zaspana, jeszcze w piżamie szłam do kuchni, gdzie czekała na mnie gorąca jeszcze bułka posmarowana naturalnym miodem i gorące mleko w kubku z kożuchem na wierzchu, którego nie znosiłam.

Śniadaniowe bułeczki z miodem
Składniki:
400 g mąki pszennej typ 500
20 g świeżych drożdży
1 łyżka miodu
1 ugotowany ziemniak (90 g) przeciśnięty przez praskę
2 łyżki oliwy z oliwek
l szkl. (250 ml) letniej wody
1 łyżeczka soli
Drożdże rozkruszam w dużej misce, zalewam odrobiną letniej wody, dodaję miód i łyżkę mąki. Mieszam i odstawiam pod ściereczką na 15 – 20 minut w ciepłe miejsce.
Do drożdży dodaję resztę składników – mąkę, ziemniaki, oliwę z oliwek, wodę i sól. Wyrabiam ciasto, aż zacznie odchodzić mi od dłoni. Odstawiam ciasto przykryte ściereczką w ciepłe miejsce na minimum 1,5 godziny.
Ręce obficie zwilżam oliwą. Oddzielam kawałki ciasta i formuję bułeczki. Układam je na płaskiej blaszce wyłożonej papierem do pieczenia zachowując dość duże odstępy. Pozostawiam do wyrośnięcia jeszcze na około 30 minut. Ulepiłam 9 mniejszych bułeczek.
Śniadaniowe bułeczki piekę około 25 minut w 200 stopniach, aż ładnie się zarumienią.