Wraz z nadejściem chłodów oraz długich, ciemnych wieczorów rozpoczyna się u mnie produkcja grzańców. Jak zrobić dobry grzaniec? Najprościej byłoby sięgnąć po gotową już torebkę z przyprawami oraz dodać ewentualnie kawałek pomarańczy i miodu. Czasem jednak można podejść do sprawy ambitniej i zaczerpnąć inspirację od sąsiadów z północy. Oni najlepiej powinni wiedzieć jak skutecznie i smacznie można rozgrzać się od środka. W końcu ich zimy są dłuższe i chłodniejsze.
Poniżej znajdziecie przepis na grzane wino Gloog, które pochodzi ponoć ze Szwecji. Obecnie znane jest we wszystkich krajach skandynawskich. Najczęściej przyrządzane jest w okresie około bożonarodzeniowym. Wino nie jest zbyt słodkie. Jeśli wolicie słodsze, dodajcie więcej miodu albo cukru. Przyprawy powinny być całe, nie w proszku, aby bez problemu można je było oddzielić od wywaru.
Glogg – grzane wino z północy
Składniki na 3 porcje:
400 ml wina czerwonego półwytrawnego
1 szkl. soku pomarańczowego
skórka z ½ pomarańczy
1 laska cynamonu
7 goździków
3 nasiona kardamonu
1 kawałek imbiru (wielkości ¼ kciuka)
2 łyżki miodu (albo cukru)
50 ml wódki
1 łyżka rodzynek
2 łyżki migdałów bez skórki (opcjonalnie)
Do garnka wlewam 1 szklankę soku pomarańczowego. Wrzucam cynamon, skórkę z pomarańczy, goździki, nasiona kardamonu (lekko zmiażdżone) oraz obrany kawałek imbiru. Przykrywam i gotuję na małym ogniu 30 minut.
Wywar przelewam przez sitko. Dodaję do niego miód, wino, rodzynki, migdały oraz wódkę. Podgrzewam maksymalnie do temperatury 60 – 70°C. Nie wolno doprowadzić do wrzenia. Przelewam do kubków i od razu podaję.