Sezon na szarlotki zaczyna się u mnie wraz z nadejściem jesieni, wraz z pierwszymi zbiorami polskich, kwaśnych jabłek. Szczególny sentyment mam do jednego gatunku jabłoni. U mojej babci rosła w sadzie stara, duża kosztela. Mimo swych lat co roku rodziła piękne, zielone z żółtym rumieńcem owoce. W dzieciństwie z rodzeństwem z niecierpliwością czekaliśmy, aż jabłka dojrzeją. Nie zawsze jednak byliśmy cierpliwi i czasem strącaliśmy długim kijem dopiero rosnące owoce, aby choć trochę ich posmakować. Niestety drzewa już nie ma, a wraz z nim przeminęły beztroskie, niewinne lata. Jednak co jesień z utęsknieniem wypatruję na targach tych jabłek, gdyż ich smak pozwala mi choć na chwilę powrócić myślami do tamtych dni. Niestety obecnie bardzo trudno znaleźć stare odmiany jabłoni. Oby nie odeszły w zapomnienie.


Szarlotka, której przepis widzicie poniżej, jest taka, jaką ja osobiście lubię najbardziej. Słodkie, nie do końca kruche ciasto i lekko kwaśne jabłka. Jeśli lubicie cynamon, możecie oczywiście dodać go do jabłek. Ilość cukru podanego w masie jabłecznej jest orientacyjna. Zależy przecież od gatunku jabłek i Waszego gustu. Najlepiej próbować w trakcie. Ja, przy kwaśnych jabłkach, dałam 5 łyżek. Ale jak już pisałam wcześniej, lubię troszkę kwasoty. Wtedy ładnie kontrastuje ze słodkim ciastem i nie robi się ulepek. ;)
Pyszna szarlotka z kwaśnych jabłek
Składniki:
Ciasto:
2 szkl. (300 g) mąki pszennej typ 500
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 szkl. (75 g) cukru pudru
3 żółtka
1 łyżka gęstej śmietany 10%
150 g masła
Masa jabłeczna:
4 – 5 kwaśnych jabłek
ok. 3 łyżki wody
5 – 6 łyżek cukru
2 łyżki soku z cytryny
1 łyżeczka agaru rozpuszczonego w 3 łyżkach gorącej wody (ewentualnie 1,5 łyżki mąki ziemniaczanej)
Dodatkowo:
1,5 łyżki bułki tartej
cukier puder do posypania ciasta
Pracę rozpoczynam od ciasta. Do miski wsypuję 2 szklanki mąki, proszek do pieczenia oraz cukier puder. Mieszam. Następnie dodaję pokrojone w kostkę masło, śmietanę i 3 żółtka.
Wszystko dość szybko i sprawnie wyrabiam do uzyskania jednolitego ciasta. Dzielę je na 2 części, zawijam w folię spożywczą i chowam do lodówki na minimum godzinę.
Podczas gdy ciasto będzie się chłodzić, ja mam czas na przygotowanie masy jabłecznej. Wybieram jabłka dość kwaśne. Myję i obieram ze skórki. Następnie kroję w plasterki. Od razu jabłka skrapiam sokiem z cytryny i mieszam, aby nie ściemniały.
Do garnka wlewam około 3 łyżki wody. Wsypuję jabłka i duszę pod przykryciem kilkanaście minut.
W tym czasie gotuję wodę w czajniku. Odmierzam około 3 łyżki wrzącej wody, którą mieszam z agarem.
Do jabłek dodaję cukier oraz rozpuszczony agar. Ostatecznie, jeśli nie macie agaru, możecie użyć 1,5 łyżki mąki ziemniaczanej. Wszystko mieszamy i gotujemy jeszcze przez kilka minut.
Przygotowuję okrągłą foremkę o średnicy 21 centymetrów. Spód wykładam papierem do pieczenia. Do boków blaszki ciasto nie przywiera mi zbytnio, najwyżej delikatnie odkroję nożykiem. Ale Wy jeśli chcecie brzegi możecie posmarować na przykład masłem i posypać bułką tartą.
Na spód blaszki wykładam jeden kawałek ciasta. Robię to palcami. Teraz podpiekam go w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 10 minut. Następnie wyjmuję i lekko studzę.
Na przestudzony spód wysypuję odrobinę bułki tartej i równo rozprowadzam na przykład poprzez potrząsanie blaszki na boki. Wykładam jabłka i na nie ścieram pozostałą część ciasta na tarce o grubych oczkach. Ciasto będzie szybko robiło się ciepłe i miękkie. Dlatego też można je ścierać po kawałku, a resztę w tym czasie trzymać w lodówce.
Szarlotkę piekę przez 55 – 60 minut w 180 stopniach. Po wyjęciu studzę i posypuję bułką tartą.